czwartek, 4 lipca 2013

Ze wspomnień Gwendolyn Johnson


Oj, jak dawno nie pisałam. Tak wiele rzeczy się działo. Już nawet nie pamiętam, kiedy Rebecca skończyła szkołę i poszła na studia. Ona na medycynę, a jej brat na architekturę. Teraz siedzimy w domu sami z Tristanem. Trochę cicho tu, bez moich kochanych maluchów. Lubię ich tak nazywać.
Często odwiedzam rodziców. Pomimo wieku, nadal dobrze się trzymają. Staram się cały czas dziękować im za to, że byli przy mnie w najgorszych chwilach.
Po skończeniu liceum, nigdy więcej nie spotkałam Florence i Lucasa. Stali się dla mnie zupełnie obcy. Za to Tris jest przy mnie codziennie. Razem gotujemy i sprzątamy w naszym domu. Życie toczy się dalej, bez względu na to czy chcemy. Żyjemy spokojnie i wyczekujemy zbliżającej się starości. Nawet spodziewamy się wnuków.
Kiedy się ustabilizowałam, zrozumiałam, że w życiu nie liczą się nieprzespane, szalone noce i ilość wypitego alkoholu. Życie jest po to, aby człowiek wykorzystał je najlepiej jak potrafi. Żeby spełniał marzenia, kochał, wierzył. Teraz kieruje się w życiu właśnie tymi słowami.

sobota, 1 czerwca 2013

Ostatni wpis w notatniku


Teraz jestem panią Matthews. Ślub był wspaniały...Przyszła masa gości i wszystko wypadło idealnie. Nawet Marilyn sypiąca kwiatki, szybko znalazła sobie na weselu adoratora. Nie będe szczegółowo opisywać, bo nie ma na to czasu. Jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Musze poukładać sobie życie. Ciesze się, że ktoś taki jak Tristan sprowadził mnie na dobrą drogę. Teraz chce mu za to podziękować i być dobrą żoną.
Na jakiś czas nie będe zaglądać do mojego zeszytu, który przerodził się w pamiętnik. Jednak gdy wszystko sobie poukładam, postanawiam jeszcze zajrzeć do niego.


JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

Znowu otwieram zeszyt. Tyle z tym zwlekałam z braku czasu. Z dziećmi jest tak dużo do zrobienia...
Straciłam poczucie czasu. Tak dobrze mi się teraz żyje. Nawet nie jestem pewna ile mam lat. 28? 29? 30?
W każdym razie jestem starsza. Ale nadal wspominam licealne czasy. 
Może kiedyś będe mogła o nich opowiedzieć moim dzieciom. Małemu Danielowi i 4- letniej Rebecce.
Wszystkim się poszczęściło. Mamy wielki dom , który ufundowali nam rodzice. Naszymi sąsiadami są Harriet i Dereck wraz ze swoją córką Susan. Układ jak sprzed wielu lat. Taki układ mi pasuje. Nigdy już nie popełniłam tego samego błędu. Nigdy już nie spotkałam Jeffrey'a Palms'a. Zostałam cichą i spokojną dziewczyną, a teraz kobietą. Stałam się silna, ale opuściła mnie zbytnia pewność siebie i nachalność. Lubie moje nowe JA. Chyba dalej będe tak żyć. Troszczyć się o najbliższych i być otwarta na ludzi. Pomogę Marilyn przy organizacji zaręczyn ( jej wybrankiem zostanie chłopak z wesela ! ) z Jordanem. Pomogę mamie, gdy tata wyląduje w szpitalu. Będe codziennie go odwiedzać, bo wiem ile dla mnie zrobił. Choć nie pochwalałam jego pomysłów, gdyby nie one, to wszystko  by się nie wydarzyło. A Tristanowi bedę wiecznie wdzięcz za to, że pokazał mi jak można żyć inaczej. Lepiej być skromną, ale uroczą panią Gwendolyn Johnson - Matthews, niż wybuchową i szaloną Gwenią.


Gwen Matthews                                   


***

To był mój ostatni wpis. Zamykam notes i kończę kolejny rozdział mojego życia. Cieszę się, że rozpoczynam coś nowego. Jednak zawsze kawałek serca będzie ciągnął, by znów po niego sięgnąć i dalej pisać Fałszo-Manię...


KONIEC


Moje dzieci:
 
 Rebecca

 Daniel

czwartek, 30 maja 2013

Szczęście dopisuje


PARĘ LAT PÓŹNIEJ

Nareszcie. Tak długo szukałam tego zeszytu. Musiał spaść pod łóżko, a ja tego nie zauważyłam - pomyślałam. Ale nie tak łatwo się odzwyczaić od pisania. Od razu gdy go znalazłam, otworzyłam na czystej stronie i teraz piszę. 
Zbieram swoje rzeczy, bo wyprowadzam się z domu. Oczywiście nie stało się nic złego, postanowiłam tylko zamieszkać z Tristanem. Spojrzałam na kalendarz. Jest 20 czerwca 2020 roku. Gdy ostatnio pisałam był rok 2013. Miałam 17 lat. Teraz mam 23 i jestem z Trisem już 7 lat. Pomyślicie sobie - Czemu tak długo, a jeszcze się nie pobraliśmy? To proste. Tristan okazał się tym jedynym. Chyba. Rodzice i przyjaciele cieszą się z naszego szczęścia. Wygrzebałam ten notes przez przypadek, ale nigdy nie zapomnę co tam opisywałam. Moje życie. Wiele się w nim ostatnio dzieje. Marilyn dwa tygodnie temu skończyła 14 lat. Wyrosła z niej piękna panna. Harriet i Dereck od dwóch lat są małżeństwem, a ja tak samo od dwóch jestem słynną projektantką i stylistką gwiazd. Moje marzenia się spełniły. Za tydzień spełni się kolejne. Wyjde za mąż. Głównie dlatego się przeprowadzam. O! Narzeczony woła. Musze już iść. Pewnie gdy moje dzieci dorosną, przeczytam im tę opowieść, a może nawet podaruje im ten notes. Niech dowiedzą się jak walczyć ze swoją ciemną stroną i pokonywać swoje wady - zamieniając je na zalety. Chcę, aby nauczyły się tego, czego mnie nauczyło życie.

Do ostatniego przed przeprowadzką wpisu dodaje zaproszenie na ślub i zdjęcia.
  

Gwendolyn Johnson                           

 Zaproszenie

 Ja jako panna młoda

 Moja śliczna siostra

Ja i dorosły już Squicky

To już jest koniec


Zmieniłam się.
Może to dzięki moim nowym przyjaciołom i temu co mnie spotkało.
Zmieniłam styl.
Teraz ubieram się normalnie i nie odkrywam nieodpowiednich części ciała.
Często chodzimy z Trisem do parku. Towarzyszą nam Harriet i Dereck oraz Squicky i Frank - labrador Trisa.
Gdyby ktoś był ciekawy jak to było z Harr i Dereck'iem...
Okazało się, że to planowanie randek dla mnie i Tristana bardzo ich zbliżyło. Harriet narzekała, że nie ma z kim pójść na 'Krwawe Ranczo', w końcu Dereck ją zabrał. Może nie są jeszcze w pełni razem, ale lubią wspólne wypady i mamy nadzieję, że w przyszłości coś z tego będzie.
Jeśli chodzi o resztę mojego otoczenia :
Florence musiała obejść się smakiem, bo Lucas ją odrzucił. Jej brat Theo zainteresował się Peggy - Sue i Lily - May ( pewnie znowu będą się o niego biły ;) ).
Jeffrey nareszcie trafił za kratki i już nigdy ( przynajmniej tak mi się wydaje ) nie będzie zakłócał mojego życia. Okazało się, że całą tę akcję z policją zaplanował Tristan. Poprosił o pomoc Lucasa i Theo, bo wiedział, że jestem z nimi skłócona, a oni chętnie się pogodzą. Tak przynajmniej powiedział mi mój ukochany. Jeśli nadal nie jesteście pewni kto nim jest, zdradze wam to w sekrecie...

Wreszcie żyjemy jak normalna rodzina. Rodzice cieszą się z poprawy moich ocen i pozostałych sukcesów. Na dodatek Marilyn dostała się do 1 - klasy prestiżowej szkoły podstawowej.

Musze już kończyć. Zamykam notatnik. Cieszę się, że mogłam raz jeszcze opisać swoją historię. Za każdym razem gdy to robię, jest mi lżej na sercu. Do (chyba ) ostatniego wpisu, dołączam kilka zdjęć.

Koniec                                        

Gwen                                         


 Harriet i Dereck 


 Lucas znalazł nową pasję - gotowanie


 Ja i Frank w parku

 Ja i Tristan


 Nowa skromniejsza ja






Całe moje życie było Fałszo - Manią, bo ciągle okłamywałam otoczenie. Jednak zrozumiała, że to nie jest rozwiązanie. Lepiej mówić co ci leży na wątrobie - zażartowałby Dereck. Dzięki pomocy bliskich zdobyłam przyjaźń, zaufanie i miłość, o której tak bardzo marzyłam. Mam dług wdzięczności.

                                    


sobota, 25 maja 2013

I Stało się


- Chciałam Ci powiedzieć...- zaczęłam, ale On przyłożył mi palec do ust.
- Nawet Harriet nie wiedziała. Doskonale rozumiem to, że o niektórych sprawach nie można rozmawiać na głos. To zrozumiałe , że się wstydzisz.  Nie ma ci tego za złe. Nie obchodzi mnie, co mówią o tobie inni. Ja polegam na własnym zdaniu.
Dopiero teraz zauważyłam torbę na jego ramieniu. Obrócił się i zaczął czegoś gorączkowo szukać.
- Chciałem Ci go dać już na Studniówce. Ale nie zdążyłem - powiedział i wręczył mi bukiet róż. A więc nie miałam racji.
- Chciałbym przez to powiedzieć, że gdy spędzam z tobą czas, wcale nie czuje się jak świr. Ty traktujesz mnie inaczej. Nie obchodzi Cię co robie, jak się ucze. Ciebie interesuje sama moja osoba. Lubisz mnie za to jaki jestem w środku, a nie za to jak wyglądam. I taki układ mi się podoba. - pochylił się lekko i pocałował mnie. Zamarłam. Dałam się ponieść. No bo co miałam powiedzieć? Czuje przecież to samo. Tristan jest jedyną osobą, która ceni mnie za to, co mam w głowie i w sercu. Za to właśnie go kocham. Zastygliśmy w pocałunku. Zostawiliśmy w tyle moje stare życie, Florence, Lucasa i inne problemy. Zaczęłam żyć tak jak to powinnam robić od dawna. Miałam teraz kogoś, na kim mi zależało.


Gwen i Tristan                                   



Na ratunek


Mijał dzień za dniem. Nikt nie dzwonił. Nawet Tris i Harriet. Ja też nie dawałam znaku życia. Mój świat się rozpadł. Wszyscy wytykali mnie palcami. A nawet nie znali mojej wersji. Squicky tuląc się do mnie, dodawał mi otuchy.
- Wychodzimy z Marilyn do sklepu! - zawołał tata z dołu. Wiedział już, że ma mi nie przeszkadzać.
Drzwi trzasnęły i zostałam sama. Mogłam do woli się nad sobą użalać. Przez ten wolny czas zrozumiałam wiele rzeczy.
- Lucas Martin to niczego warty dupek
- Nienawidzę Florence
- Straciłam szanse na miłość

Leżałam na łóżku z słuchawkami w uszach. Taylor Swift zawsze mi pomaga. Teraz śpiewa dla mnie ' I Kwen You Were Trouble'. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Czyżby rodzice czegoś zapomnieli? Poszłam otworzyć.
Kiedy uchyliłam drzwi ujrzałam przed sobą wysokiego, przystojnego mężczyznę, w rozpiętej koszuli i okularach. Od razu chciałam zamknąć drzwi, ale on w porę zdążył mnie powstrzymać.
- Tak się wita swojego Jeff'a? - zapytał przybysz, przyciągnął mnie do siebie i soczyście pocałował.
- Puszczaj mnie! - wyrywałam się. - Nie jestem twoją własnością!
- Oj, coś myśle, że się mylisz. Zostałaś moja, gdy pierwszy raz mi się oddałaś - zatarł ręce.
- Znowu zgłosiłam Cię na policje. Wyjdź, albo odsiedzisz te 5 lat ! - zagroziłam.
- Zgoda, wyjde, ale pod jednym warunkiem
- Jakim?
- Ty pójdziesz ze mną - chuchnął mi dymem z peta prosto w twarz.
- Nie chce mieć z tobą nic wspólnego! - próbowałam zamknąć drzwi. Jednak on nie zamierzał się odsunąć.
Wtem ktoś pojawił się za jego plecami. Nie mogłam dokładnie się przyjrzeć, ale...
- Zostaw ją! - krzyknął jakiś chłopak. To był głos Lucasa! Czyżby zrozumiał moją sytuacje i przyszedł na ratunek?
- Spadaj, koleś - następny głos należał do Theo Leander'a. Co on tu robił ?
Wszystko działo się bardzo szybko. Theo i Lucas wpadli do domu i wynieśli z niego Jeffrey'a.
Następnie przybiegł Dereck z Harriet ( mam nadzieję, że nie są parą :) ). Lecz brakowało jednaj, wyjątkowej dla mnie osoby.
Stała w kącie i oglądałam całe zdarzenie. Moi przyjaciele uratowali mnie. Jednak się ode mnie nie odwrócili!
Pod koniec akcji obezwładniania Jeff'a, przyjechał radiowóz policyjny. Wysiała z niego komisarz Doodle i ...nie mogłam w to uwierzyć...Tristan! Kiku policjantów zapakowało Palms'a do auta.
- Pięknie się spisaliście chłopcy - Doodle skierował te słowa do Thea i Lucasa.
Gdy policja odjechała, Lucas zbliżył się do mnie.
- Nic Ci nie zrobił? - zapytał patrząc na mnie.
- Dla twojej wiadomości, żyje - wyszeptałam.
- Chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie. Było nie w porządku - przykucnął obok mnie.
- Nie szkodzi. Dzięki tobie zrozumiałam coś ważnego
- A mianowicie? - zaciekawił się Martin. Może myślał, że teraz w podzięce rzuce się na niego z całusami, ale tak się nie stało.
Wtedy do domu wszedł Tristan. To on powiadomił policje. Gdy go ujrzałam, serce aż mi podskoczyło. Podbiegłam do niego. On nie wypowiedział ani słowa. Patrzyliśmy sobie w oczy. Mijały minuty. Nikt nas już nie obchodził, Liczyliśmy się tylko  my dwoje. Nawet nie wiedziałam czy Tris jest na mnie zły. Pewnie był, skoro nie miałam na tyle odwagi, aby wyjawić mu, kim naprawde jestem.
- Wyjdziemy? - Tristan w końcu się odezwał. To nie było pytanie, to był raczej nakaz.


Ciąg dalszy nastąpi...


Zostawcie mnie!


- Witam wszystkich - Florence wykrzywiła się w szyderczym uśmiechu. - Mamy dziś piękny wieczór, ale nie dla wszystkich - spojrzała na mnie. Byłam przerażona. - A więc tej nocy, pragnę wam przedstawić historię życia naszej ulubionej Gwen Johnson! - tłum wiwatował. Nikt niczego się nie domyślał. Florence nabrała w płuca powietrza i zaczęła - Gwen przybyła do Rainverset w 2011 roku. Od razu podbiła wasze serca. Ale, czy ktoś kiedykolwiek zastanawiał się, co robiła i kim była zanim się tu pojawiła? Sądze, że nie. Dlatego ja, Florence Leander, opowiem wam jak to z nią było. Gdy Johnson miała 16 lat, zaczęła dorabiać jako barmanka. Zapytacie : gdzie? W nocnych klubach należących nielegalnie do jej taty. Tam też poznała bogatego i zabójczo przystojnego Jeffrey'a Palms'a - mojego kuzyna. Oczywiście bardzo trudno jest oprzeć się urokowi kogoś takiego jak on. Więc nasza Gwenny nie zdołała. Puściła się z nim, a potem nie chciała się przyznać. Spanikowała i wygadała wszystko rodzicom. Ale mój kuzyn nie zamierzał się poddać. Nie pochwalam, tego, ale próbował odzyskać to co do niego należy - ją. Zdołał ją zatrzymać i  z powrotem byli razem. Jednak jej nie spodobał się taki układ. Nie chciała szlajać się po klubach, pić, palić i pozwalać, aby obcy faceci obmacywali jej ciało. Nie chciała żyć tak, jak narzucał jej Jeff. Z resztą jemu na niej wcale nie zależało. Był tylko dupą do zabawy.

W oddali spostrzegłam Harriet. Nie była sama. Przyszła z Dereck'iem! Zatrzymałam się na jej twarzy. Patrzyła na mnie pytająco. Myślałam, że może nie słyszała słów Florence. Jednak po chwili na jej twarzy pojawił się wstręt i oburzenie.

- Przyjechała tu z nadzieją, że będzie mogla spokojnie żyć. Ale jak tu żyć z tak paskudnym sekretem? Jak to jest być dziwką, Gwen? Odpowiedz nam. - Florence wygrała. Zniszczyła mnie. Wszyscy spoglądali na mnie w osłupieniu. Dla nich to tez był szok. Nie spodziewali się, że wśród nich jest ktoś taki. Chciałam znaleźć Tristana, ale nigdzie go nie było. Zobaczyłam tylko zdeptany bukiecik róż. Straciłam to, co było dla mnie naprawdę ważne.
Nawet nie pamiętam jak szybko wróciłam do domu. Gdy wybiegłam ze Studniówki, słyszałam za sobą tylko krzyki typu : bitch, suka, dziwka, czy w innym języku.
Gdy wróciłam rodzice oglądali z Marilyn telewizje. Zobaczyli mnie zapłakaną.
- Co się stało, kochanie? - zapytała mama.
- To przez chłopaka? - dodał tata.
Nie miałam siły, ale mimo to opowiedziałam im co się stało. Mówiłam o Lucasie, o Florence i o groźbie, która została spełniona. Wspomniałam też o Trisie.
- Spokojnie słoneczko. Wszystko będzie dobrze. Za parę dni koledzy zapomną - mama przytuliła mnie.
- Nie zapomną ,mamo! Nie mogę się teraz nigdzie pokazywać! Bo mnie wyśmieją ! - wrzeszczałam.
- Gweni, uspokój się - powiedziała moja siostra Marilyn. - Rodzice Ci pomogą
- Jutro pojadę do tej Florence i...- tata poczuł się jak bohater
- Nie trzeba, tato. Tylko pogorszysz sprawę - spuściłam głowę i przetarłam zapłakane oczy.
- Więc co możemy zrobić, aby Ci pomóc - zapytali.
- Po prostu...zostawcie mnie samą - pobiegłam do swojego pokoju.


G.J.