Cały dom rozbrzmiewał muzyką. Drzwi otworzył nam sam gospodarz, nie szczędząc sobie przy tym uśmiechu. Wszędzie był ruch. Każda paczka ze szkoły okupowała jakiś kąt. Razem z Harriet udałyśmy się do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia. Potem usiadłyśmy na kanapie w salonie.
- To jak będzie z tym przystojniakiem? - zapytała Harriet po czym mrugnęła porozumiewawczo. Odpowiedziałam jej kuksańcem. Postanowiłam porzucić przyjaciółkę, obok której już zaczęli się kręcić chłopcy, i pójść poszukać Lucasa. Przyuważyłam go przy basenie, więc ruszyłam w jego kierunku. Musiałam uważać, gdyż w pobliżu czaiły się wścibskie Peggy-Sue i Lily-May, które miałyby ochotę dotrzymać towarzystwa takiemu ciachu. Nie uda im się to! Jak ja ich nie znoszę! Przyśpieszyłam kroku. W świetle księżyca tafla ogrodowego basenu rodziny Martinów, lśniła. Nawet nie zauważyłam, gdy Peggy-Sue specjalnie upuściła swój kubek i na kafelkach rozlał się podejrzliwie lepki płyn. Już prawie byłam przy nim gdy nagle...
Ciąg dalszy nastąpi już wkrótce :)
+ nasze zdjęcie z imprezy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz