piątek, 24 maja 2013

Szantaż panny Leander



W szkole, jak w szkole. Kolejne słabe oceny i zero kontaktu z Lucasem. Jednak stało się coś okropnego. Na przerwie podeszła do mnie Florence Leander ( pół Niemka o paskudnym charakterze z wymiany, sądzi, że jest lepsze ode mnie, myśli, że Lucas na nią leci. To mój największy wróg )
- Hej Gwenny - stanęła przede mną. - Chciałam z Tobą pogadać o Studniówce
- Czego chcesz? - zapytałam zniecierpliwiona.
- Mam nadzieję, że nie zaprosisz Lucasa na bal. Wiadomo, że idzie ze mną. - zadrwiła.
- A co jeśli go zaproszę? - odpowiedziałam jej tak samo wredną miną.
- Wtedy wszyscy dowiedzą się, że potajemnie umawiasz się z tym kujonem Matthews'em.
 Co za jędza! Ja nie uważam, że Tris jest kujonem. Jest po prostu normalny.
- Nikt się na to nie nabierze, Flori - zatryumfowałam. Florence nienawidzi tego przezwiska.
- Hm.. Masz rację. To może wolałabyś, aby wszyscy poznali twoją największą tajemnice? - zapytała z ironią.
- O czym ty mówisz ? - zaciekawiłam się.
- Powiedzmy, że niejaki Jeffrey Palms, którego dobrze znasz, to mój kuzyn.
- Nie możesz się do tego posunąć - postawiłam się jej. - Sprawa jest już na policji. On nie ma prawa się ze mną kontaktować!
- Ha ha ! - zaśmiała się szyderczo. - Zniszcze Cię Johnson. Martin jest mój !- powiedziała i odeszła.
 Kur...! Ale się wkopałam. Co ja mam teraz zrobić? Nawet nie mam komu się wyżalić. Musiałabym powiedzieć prawdę, ale nie chce. Nie potrafie. Jest tylko jedno rozwiązanie. Muszę trzymać się z daleka od Lucasa Martina.


Gwenson



Zaczęłam uprawiać jogę ;(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz