niedziela, 12 maja 2013

Telefon


Zadzwoniła Harriet.
- Nie uwierzysz w to co powiem - wydarła się do telefonu.
- Co się stało? - byłam z lekka zdezorientowana, gdyż przed chwilą wróciłam z Tamlii.
- Popytałam znajomych i poszperałam trochę...- ciągnęła.
- Mów wprost o co chodzi, bo nie mam za wiele czasu - pogoniłam ją.
- Okazuje się, że ten cały Tristan Matthews to niezły sztywniak i kujon! - wypaliła wreszcie. Poczułam, że robi mi się gorąco. Co?! Co ona powiedziała? Nie, to nierealne. Przecież chłopak, z którym się dzisiaj spotkała jest czarujący.
- Czemu nic nie mówisz? Wiem, mnie też to zaskoczyło, ale taka jest prawda. To ten sam koleś, który pół roku temu nosił okulary i aparat na zębach. Wygrywał wszystkie konkursy i olimpiady, był lizusem i skarżypytą, lali go szkolni pakerzy, a my tylko się z tego śmiałyśmy - westchnęła Harriet.
- Ale...- pochlipywałam
- To normalne, że go nie poznałaś, zmienił się ostatnio. Inaczej się ubiera, inaczej zachowuje, nawet jego wygląd się poprawił.
- Kur...- zacisnęłam zęby.
- Coś nie tak? - zaniepokoiła się Harr. Nie mogła mnie zobaczyć i pewnie nie chciała.
- Umówiliśmy się...to znaczy on ma mi dawać w piątek korki z hiszpańskiego - wysapałam.
- Uuuu - zawyła przyjaciółka - Pociesze cię tym, iż prawdopodobnie on też cie nie poznał. Nie wie, że jesteś szkolną divą i sławą. Ale na wszelki wypadek jeszcze się upewnię.
- Kończmy, bo skończą mi się przez ciebie darmowe minuty - zażartowałam.
- OK, to pa. Jutro dowiemy się reszty - Harr rozłączyła się.
Położyłam się na łóżku. Polubiłam Tristana - pomyślałam. Może jednak kujony potrafią się zmieniać? Ta myśl była moją nadzieją na lepsze jutro. Nie chciałam, żeby ten uroczy chłopak poznał moją historię. Tą szkolną, ale i tą, której nikomu, nawet Harriet, nigdy nie wyjawiłam...



   Gwenny                                                     


Taka smutna Ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz