sobota, 25 maja 2013

Zostawcie mnie!


- Witam wszystkich - Florence wykrzywiła się w szyderczym uśmiechu. - Mamy dziś piękny wieczór, ale nie dla wszystkich - spojrzała na mnie. Byłam przerażona. - A więc tej nocy, pragnę wam przedstawić historię życia naszej ulubionej Gwen Johnson! - tłum wiwatował. Nikt niczego się nie domyślał. Florence nabrała w płuca powietrza i zaczęła - Gwen przybyła do Rainverset w 2011 roku. Od razu podbiła wasze serca. Ale, czy ktoś kiedykolwiek zastanawiał się, co robiła i kim była zanim się tu pojawiła? Sądze, że nie. Dlatego ja, Florence Leander, opowiem wam jak to z nią było. Gdy Johnson miała 16 lat, zaczęła dorabiać jako barmanka. Zapytacie : gdzie? W nocnych klubach należących nielegalnie do jej taty. Tam też poznała bogatego i zabójczo przystojnego Jeffrey'a Palms'a - mojego kuzyna. Oczywiście bardzo trudno jest oprzeć się urokowi kogoś takiego jak on. Więc nasza Gwenny nie zdołała. Puściła się z nim, a potem nie chciała się przyznać. Spanikowała i wygadała wszystko rodzicom. Ale mój kuzyn nie zamierzał się poddać. Nie pochwalam, tego, ale próbował odzyskać to co do niego należy - ją. Zdołał ją zatrzymać i  z powrotem byli razem. Jednak jej nie spodobał się taki układ. Nie chciała szlajać się po klubach, pić, palić i pozwalać, aby obcy faceci obmacywali jej ciało. Nie chciała żyć tak, jak narzucał jej Jeff. Z resztą jemu na niej wcale nie zależało. Był tylko dupą do zabawy.

W oddali spostrzegłam Harriet. Nie była sama. Przyszła z Dereck'iem! Zatrzymałam się na jej twarzy. Patrzyła na mnie pytająco. Myślałam, że może nie słyszała słów Florence. Jednak po chwili na jej twarzy pojawił się wstręt i oburzenie.

- Przyjechała tu z nadzieją, że będzie mogla spokojnie żyć. Ale jak tu żyć z tak paskudnym sekretem? Jak to jest być dziwką, Gwen? Odpowiedz nam. - Florence wygrała. Zniszczyła mnie. Wszyscy spoglądali na mnie w osłupieniu. Dla nich to tez był szok. Nie spodziewali się, że wśród nich jest ktoś taki. Chciałam znaleźć Tristana, ale nigdzie go nie było. Zobaczyłam tylko zdeptany bukiecik róż. Straciłam to, co było dla mnie naprawdę ważne.
Nawet nie pamiętam jak szybko wróciłam do domu. Gdy wybiegłam ze Studniówki, słyszałam za sobą tylko krzyki typu : bitch, suka, dziwka, czy w innym języku.
Gdy wróciłam rodzice oglądali z Marilyn telewizje. Zobaczyli mnie zapłakaną.
- Co się stało, kochanie? - zapytała mama.
- To przez chłopaka? - dodał tata.
Nie miałam siły, ale mimo to opowiedziałam im co się stało. Mówiłam o Lucasie, o Florence i o groźbie, która została spełniona. Wspomniałam też o Trisie.
- Spokojnie słoneczko. Wszystko będzie dobrze. Za parę dni koledzy zapomną - mama przytuliła mnie.
- Nie zapomną ,mamo! Nie mogę się teraz nigdzie pokazywać! Bo mnie wyśmieją ! - wrzeszczałam.
- Gweni, uspokój się - powiedziała moja siostra Marilyn. - Rodzice Ci pomogą
- Jutro pojadę do tej Florence i...- tata poczuł się jak bohater
- Nie trzeba, tato. Tylko pogorszysz sprawę - spuściłam głowę i przetarłam zapłakane oczy.
- Więc co możemy zrobić, aby Ci pomóc - zapytali.
- Po prostu...zostawcie mnie samą - pobiegłam do swojego pokoju.


G.J.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz